Klub dla ludzi
Jeszcze w latach 80. XX wieku ktoś, kto odwiedzał Dortmund, widział wielkie billboardy na ulicach: „Witajcie w stolicy europejskiego piwa". Więcej złocistego płynu produkowano tylko w Milwaukee. Napój ten miał odegrać kluczową rolę, gdy Borussia już powstała.
Gdy Michael Calvin napisał w „Independent", że klub z Dortmundu został „ponownie wynaleziony jako klub dla ludzi", zabrzmiało to jak rzucona mimochodem uwaga. Tymczasem było to zdumiewająco wnikliwe spostrzeżenie jak na kogoś, kto obserwował zespół z dystansu. Dlaczego użył takiego, a nie innego, słowa („wynaleziony"), opowiem nieco później. Stwierdzając natomiast, że Borussia jest „klubem dla ludzi", miał na myśli fakt, że choć klub nagle zyskał rozgłos na arenie międzynarodowej, wciąż jest głęboko zakorzeniony w lokalnej społeczności.
Żeby ją zaś zrozumieć, trzeba rzucić okiem na geografię i demografię. Pod koniec 2016 roku ludność Dortmundu po raz pierwszy od dwóch dekad przekroczyła 600 tysięcy osób, co sprawiło, że został szóstym pod względem wielkości niemieckim miastem. Dortmund leży w obszarze przemysłowym nazywanym Zagłębiem Ruhry, od rzeki, która wyznacza jego południową granicę. Również na północy i zachodzie granice regionu wyznaczają rzeki, odpowiednio Lippe i Ren (trudniej natomiast określić wschodnią granicę; zwykle wskazuje się na miasto Unna leżące 18 kilometrów od Dortmundu). Zagłębie Ruhry znajduje się tak daleko na zachód, że gdy tamtejsi mieszkańcy mówią, że byli na wakacjach nad morzem, nie mają na myśli jednego z tradycyjnych niemieckich kurortów, tylko wybrzeże holenderskie, do Holandii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta