Rozbitek z archipelagu Gutenberga
Jerzy Surdykowski Wszyscy mający ambicje bycia prawdziwymi dziennikarzami staraliśmy się doskoczyć do maksymalnego pułapu, na jakim nie interweniowała jeszcze cenzura. Sprawdzaliśmy własną głową, czy da się jeszcze wyżej – wspomina nestor polskiego dziennikarstwa, obchodzący jubileusz 80. urodzin.
Pół dorosłego życia przeżył pan w PRL, pół w III RP. Przeszedł pan długą drogę od koncesjonowanego dziennikarstwa czasów cenzury do dzisiejszego – ery mediów społecznościowych. Można te dwa światy jakoś porównać?
W latach 60. mnie i wielu podobnym wydawało się, że mimo cenzury, presji politycznej można jednak w tym dziennikarstwie coś dobrego zrobić, coś przekazać czytelnikom, czasem może między wierszami, ale wierzyłem, że odbiorcy to zrozumieją. Natomiast dziś, w okresie wolności, rządzi news, który się szybko sprzeda, a nie myślenie. Martwi mnie upadek słowa drukowanego; czuję się jak rozbitek z archipelagu Gutenberga, zatopiony przez wzbierające wody oceanu audiowizualnego. Może jeszcze ręką macham, usiłuję pływać, ale wiem, że już jestem reliktem minionej epoki.
Ukończył pan Politechnikę Gdańską i pracował w stoczni. Jak Jerzy Surdykowski stał się dziennikarzem?
Pisać zacząłem jeszcze na studiach: wygrałem konkurs na opowiadanie fantastyczno-naukowe, potem na reportaże, a w końcu konkurs na powieść współczesną, która ukazała się nawet nakładem Wydawnictwa Morskiego. Ale pracowałem wciąż jako inżynier – najpierw naukowo na politechnice, a potem właśnie w stoczni, do której przeniosłem się, by poznać nowe środowisko, nowych ludzi. Współpracowałem jednak cały czas z radiem i lokalną prasą,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta