Oczarował, znaczy rozczaruje
Oczekiwania wobec nowej władzy na Ukrainie są ogromne i właściwie nie do spełnienia. Cudu nie będzie, oby jednak Ukraińcy zrozumieli, że jedynym wyjściem dla nich jest długi marsz ku państwu praworządnemu i zdrowej gospodarce.
Na razie nic nie wiadomo" albo „odpowiem za pół roku" – to typowe odpowiedzi ukraińskich ekspertów, których pytałem w Kijowie, co czeka Ukrainę w najbliższym czasie. Faktycznie, wybór Wołodymyra Zełenskiego i jego pierwsze decyzje są prawdziwym politycznym trzęsieniem ziemi nad Dnieprem i zupełnie nie wiadomo, co się wyłoni, gdy kurz już opadnie. Większą wiedzę będziemy mieli po przyspieszonych wyborach parlamentarnych w lipcu, jak chce prezydent, albo w normalnym terminie w październiku, jak przewidywał kalendarz polityczny.
Zełenski podjął decyzję o rozwiązaniu Rady Najwyższej, ale nie ma jasności, czy miał do tego prawo. Sąd Konstytucyjny jak do tej pory się nie wypowiedział, ale z każdym dniem wydaje się bardziej prawdopodobne, że inni politycy podejmą wyzwanie rzucone przez nowego prezydenta i staną do wyborów w wakacje. Wszak zaufanie do obecnego parlamentu deklaruje raptem 12 proc. Ukraińców, a ideę nowych wyborów popiera aż 70 proc. – czy sąd odważy się więc stanąć w poprzek takich nastrojów w społeczeństwie?
Dopiero po tych wyborach będziemy wiedzieli, kto sprawuje władzę na Ukrainie: czy skupi ją w swoich rękach Zełenski (jeśli w ogóle jest on samodzielnym politykiem), czy też jego partia, Sługa Narodu, będzie zmuszona poszukać koalicjanta.
Liczy się wola, a nie prawo
Zełenski na swą inaugurację...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta