Spacerowałem w chmurach
Rekordzista świata w skoku o tyczce Szwed Armand Duplantis specjalnie dla „Rz": dziś nie mam marzeń, tylko plany.
Jak się pan czuje z opinią, że dla lekkoatletyki jest pan nowym Usainem Boltem?
To dla mnie olbrzymie wyróżnienie, takie etykietki mi schlebiają. Czuję się jednak trochę dziwnie, bo Usaina Bolta i mnie wiele różni. Jesteśmy zupełnie innymi osobami, uprawiamy inne konkurencje i – przede wszystkim – nie osiągnąłem tyle, co on.
Ale ma pan w sobie coś z showmana, jak Bolt?
Oczywiście! Lubię zabawiać ludzi, dawać ekscytację. Rozpoczęcie zawodów i wejście na rozbieg jest dla mnie wejściem do innego świata. Przełączam tryb, przestaję kontrolować emocje. Czasami bardzo mocno celebruję to, co się dzieje, a czasami w ogóle. Najważniejsze, żeby skakać wysoko. To, co wydarzy się po próbie, będzie zależało od uczuć, jakie wywoła we mnie skok. Niczego nie planuję.
Zimą dwa razy pobił pan rekord świata. Trudno po takim osiągnięciu stać twardo na ziemi?
Sezon halowy był absolutnie szalony. Czułem, że mam szansę skakać naprawdę wysoko oraz zbliżyć się do rekordu świata, ale na pewno nie planowałem jego pobicia. Teraz mam ten rekord i muszę do tego przywyknąć. Cieszę się z szumu, jaki wywołały moje osiągnięcia. Każdy, kto chce być najlepszy, wie, z czym to się wiąże: z ogromnym zainteresowaniem. Nie mogę narzekać. Skaczę wysoko, zabawiam ludzi, ale dalej twardo stoję na ziemi.
Coś się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta