Ujemne ceny to żadna nowość
Ceny ze znakiem minus stały się sensacją, gdy notowania baryłki ropy WTI spadły do -40 dolarów. Możliwe, że kiedyś staną się bardziej powszechne.
W wielu sektorach ceny ujemne istnieją od lat, co oznacza, że płaci nie kupujący, ale sprzedający. Przykłady można znaleźć w energetyce i bankach. Powodem są nierównowagi między podażą a popytem i zerowy koszt krańcowy.
Zwykle klient płaci sprzedającemu cenę dodatnią i w zamian otrzymuje produkt lub usługę. Dla sprzedającego granicą krótkoterminowego obniżenia ceny jest koszt krańcowy, co oznacza, że sprzedaje produkt powyżej progu rentowności. W tradycyjnym świecie koszty krańcowe były zwykle powyżej zera i zerowe zdarzały się rzadko, a tych poniżej zera praktycznie nie było. W przypadku ropy mamy do czynienia z taką sytuacją po raz pierwszy.
Internet i nowe technologie zmieniają sytuację. Koszt krańcowy dodatkowej jednostki produkcyjnej oscyluje często w okolicy zera. W przypadku energii słonecznej nie tylko wynosi zero, ale wyprodukowany prąd musi zostać wykorzystany, czyli kupiony. Niekiedy można to osiągnąć tylko w ten sposób, że dostawca dopłaca nabywcy.
Energia i odsetki
Na European Power Exchange czas z ujemnymi cenami prądu urósł z 15 godzin w 2008 r. do 211 w 2019. W ubiegłym roku producent energii przez prawie dziesięć dni dopłacał nabywcy, który otrzymywał elektryczność plus pieniądze. Jak to wytłumaczyć? Nawet przy zerowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta