Zagubione pojęcia
ANALIZA
Zapotrzebowanie na prawo publiczne
Zagubione pojęcia
STEFAN BRATKOWSKI
Ostatnie dyskusje nad ustrojem publicznej radiofonii i telewizji uświadomiły mi po raz kolejny nieobecność pewnych pojęć, odrzucanych programowo przed 1989 r. i zapomnianych przez sejmy po roku 1989. Przez osiem lat można było wrócić do pojęć oraz instytucji funkcjonujących w europejskiej kulturze prawnej od starożytności, czyli od początku naszych tradycji prawa -- a jednak nie wróciliśmy do nich. Co więcej, ekonomistom od wolnego rynku podlizywali się niektórzy prawnicy wolnego świata, tłumacząc, że to pojęcia przestarzałe i w gospodarce wolnorynkowej mało potrzebne.
Mam na myśli zapotrzebowanie na prawo publiczne. Rozróżnienie między nim a prawem prywatnym to jeden z trzech podstawowych dualizmów w literaturze prawniczej (obok rozróżnienia między prawem pozytywnym a prawem natury i między prawem przedmiotowym a podmiotowym) . Za czasów PRL hasła "prawo publiczne" nie było w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, skądinąd wcale rzeczowej jak na epokę, w której powstawała; stowarzyszenia wyższej użyteczności, odziedziczone po przedwojennym ustroju prawnym, istniały w życiu, jak np. Polski Czerwony Krzyż, działający na mocy ustawy, ale nie istniały w doktrynie prawnej, która by formułowała teoretyczne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta