Proukraiński entuzjazm zderzył się z realiami
Pomagaliśmy Ukrainie na piękne oczy, licząc na dozgonną wdzięczność Kijowa. Dlatego wystąpienie Wołodymyra Zełenskiego w ONZ – gdy powiedział, że Polska gra w obozie rosyjskim – było takim szokiem. Nasi politycy poczuli się urażeni i zdradzeni. To było śmieszne. Rozmowa z Piotrem Zychowiczem, publicystą historycznym
Co myśli ktoś, kto określa się jako realista polityczny i historyczny, gdy patrzy na wojnę w Ukrainie?
Nie jest źle. Wreszcie nie wzięliśmy na siebie ciężaru powstrzymania agresywnego mocarstwa. Moim ideałem zawsze była polityka anglosaska. W zestawieniu polskich ułanów i brytyjskich buchalterów moje serce było po stronie tych pierwszych, ale rozum mówił coś innego – marzyłem, abyśmy kiedyś myśleli tak, jak ostrożni mężowie stanu z Londynu. Mówi się, że Wielka Brytania zawsze walczy do ostatniej kropli krwi żołnierzy swoich sojuszników. Ludzie się z reguły na to oburzają, ale ja myślę, że jest to strategia słuszna. Tym razem my poszliśmy tą drogą.
To kwestia naszej decyzji?
Trudno powiedzieć. Z perspektywy Polski wojna w Ukrainie to konflikt o bufory. Rację miał Adolf Bocheński – jeden z moich mistrzów – który pisał, że w interesie naszego państwa leży rozpad sowieckiego wielkoluda tak, by powstały dwa antagonistyczne nastawione względem siebie organizmy państwowe: Rosja i Ukraina. Wówczas rosyjski imperializm będzie sprawiał kłopoty nie pod Lwowem, ale w Donbasie. Geografia, która zawsze była naszym przekleństwem, tym razem jest po naszej stronie. Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że pomiędzy nami a Rosją są bufory – Ukraina, Białoruś, Litwa. Absurdalne hasło z propagandowego plakatu „Poland first to fight”...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta