Szeroki świat Stanął otworem
Niektóre miejscowości straciły ponoć znaczenie na własną prośbę. W takim Broku do dziś krążą legendy, że obawiający się nowoczesności miejscowi zrzucili się na łapówkę dla carskich urzędników, aby Kolej Warszawsko‑Petersburska ominęła ich miasteczko.
Mniej więcej w połowie prostej jak strzała, biegnącej wzdłuż linii kolejowej drogi z Szulborza do Czyżewa (z górującym nad miasteczkiem dwuwieżowym otynkowanym na żółto kościołem) jest rozstaj dróg. Na prawo Gostkowo, na lewo Brulino‑Lipskie, kilka rozrzuconych nieregularnie gospodarstw, dawniej krytych słomą, dziś blachą lub eternitem. W jednym z nich gnieździli się rodzice mojej praprababci Anny, zwanej w rodzinie Andzią, jednej z głównych bohaterek opowieści mojej babci z dzieciństwa. Zaledwie parę wiorst za Czyżewem, w zagłębiu drobnej szlachty, gdzie wsi chłopskiej nie uświadczysz, a starzy mieszkańcy opowiadają, że miejscowa szlachta dla podkreślenia swojego pochodzenia nawet pola orała w kształt szabli, w zaścianku z wdzięczną, wiele mówiącą o charakterze szaraków nazwą Zaręby‑Warchoły, mieszkali rodzice przyszłego męża Anny, Jakuba Godlewskiego. Ich rodzinną parafią było zagubione wśród pól i tak samo jak wtedy położone z dala od głównych dróg Rosochate Kościelne. Kolejni moi protoplaści mieszkali w Ugniewie pod Ostrowią Mazowiecką, inni w Broku, jeszcze inni pod Nurem.
Z Broku do Nura jest trzydzieści kilometrów, z Nura do Rosochatego dwadzieścia pięć, stamtąd do Ostrowi trzydzieści pięć, a z Ostrowi do Broku trzynaście. Razem nieco ponad...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta