Moto bez cyklu
Moto bez cyklu
FOT. JACEK DOMIŃSKI
Jeszcze w 1980 roku po polskich szosach pruło z hukiem i warkotem ponad półtora miliona motocykli. Do dziś ich liczba spadła prawie o połowę. Wiele zarejestrowanych maszyn rdzewieje w komórkach i piwnicach, nigdy z nich nie wyjeżdżając. Żeby zobaczyć jadący motocykl, trzeba się dobrze rozglądać.
Gazety lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wymieniały motocykle razem z pralkami, żelazkami, radioodbiornikami i innymi "praktycznymi artykułami pierwszej potrzeby" jako dobra przydzielane wyróżniającym się przedstawicielom klasy robotniczej za przekraczanie planów produkcyjnych. Motocykl oczarował ubogie społeczeństwo. Pozwalał sprawnie i szybko poruszać się w mieście, umożliwiał dłuższe podróże, zapewniał większy komfort niż zatłoczony autobus, pociąg czy tramwaj. Dawał również poczucie wolności.
Szajba na jawie
Motocykl był praktycznym środkiem lokomocji, bywał też przedmiotem pożądania. Poldek Wantowicz, bohater kultowej w środowiskach początkujących autostopowiczów "Podróży za jeden uśmiech" Adama Bahdaja, marzył o włoskim skuterze "Lambretta", a jego sportowy bohater, reprezentant Polski w koszykówce o oryginalnym nazwisku Franciszek Szajba, ujeżdżał nowiutką jawę. Swoistą walutą w szkolnym handlu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta