Widziałem szczęśliwych Masajów
Z kenijskiego notatnika (3)
Widziałem szczęśliwych Masajów
Maciej Łukasiewicz
Pisałem już, że "safari" nie oznacza w języku swahili - jak by się mogło wydawać - polowania na zwierzęta, ale po prostu "podróż". I do takiego właśnie, pierwotnego znaczenia tego pojęcia nawiązują dziś operujące na terenie Kenii liczne biura i agencje, organizujące imprezy dla turystytów z "cywilizowanego" świata. Safari - to podróż przez Kenię w wygodnych mikrobusach, landroverach lub ciężarówkach, z kamerą, bądź aparatem fotograficznym w dłoni. Dobry zaś strzał to tyle - co udane ujęcie.
Istnieją trzy podstawowe programy foto-safari, prowadzące poprzez wspaniałe rezerwaty i parki narodowe Kenii, których jest tutaj ponad 20: szlakiem żyjących na swobodzie, na przestrzeniach tysięcy kilometrów kwadratowych, dzikich zwierząt, szlakiem ludów i plemion, z których takie, jak Turkana, czy Samburu, są już na wymarciu oraz safari łączone, gdzie można "zaliczyć" jedno i drugie.
Nasz program, przygotowany przez Across Africa Safaris, obok "łowów'' na zwierzęta, zawierał także - jako jedną z głównych atrakcji - wizytę w wiosce Masajów.
Jest to jedno z najciekawszych plemion Afryki Zachodniej, zamieszkujące głównie terytorium parków...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)