Sam nie chce zagrać
Sam nie chce zagrać
W "Casablanca Cafe" wisi duży Bogart.
FOT. AUTORKA
Casablanka vel Ad Dar al Bajda, jako główne miasto Maroka, kraju wyjątkowo wysoko rozwiniętego turystycznie i gospodarczo, nie musi się promować. Jej mieszkańcy wolą śpiewać w meczetach, niż ekscytować się starym amerykańskim filmem, który nawet nie był u nich kręcony.
Właściwie nic nie wskazuje na to, że król Hassan II jest w stosunku do Casablanki nieczuły. Po prostu o niej zapomniał albo uznał, że nie warto zawracać sobie głowy pozytywnymi konotacjami nazwy miasta z przereklamowanym filmem Michaela Curtiza i czerpać z tego powodu profity.
I słusznie. Nikt nie czuje potrzeby, żeby miasto stało się miejscem pielgrzymek dla wielbicieli duetu Bogart & Bergman. Tym bardziej zrobienia z niego drugiej fabryki snów, w której na każdej palmie wisiałyby portrety ubóstwianych aktorów, a na tablicach z informacjami o pracy dla bezrobotnych adresy fan clubów.
Takie podejście do sprawy promocji miasta jest zdumiewająco racjonalne. Od 1943 roku Amerykanie zdążyli już bowiem wyssać z własnego filmu co się dało. Nawet przyznali mu Oscary. Nie muszą już mieszkańcy Casablanki trudnić się spóźnioną konkurencją. Zwłaszcza, gdy chodzi o fotografię. Patrząc bowiem obiektywnie, milej jest przywieźć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta