Pieskie życie służby
Pieskie życie służby
Fabuła jak z powieści. Pani Z., żona urzędnika w jednym z miast gubernialnych, słynęła z nieludzkiego traktowania służących i z trudem znajdowała chętne do pracy u niej kandydatki. Nawet jeśli już przyjęła jakąś do służby, to tylko na krótko, bo nikt nie lubi przecież, gdy biją i szturchają, nie szczędząc przy tym obelg i wymysłów. Pod koniec 1870 r. wzięła 12-letnią sierotę z Instytutu św. Kazimierza w Warszawie, mając nadzieję, że przyuczona do posłuszeństwa i wychowana w bojaźni bożej dziewczynka nie będzie grymasić i przyjmie swój los z pokorą. Po dwóch miesiącach pracy u niej dziecko trafiło do szpitala; parę dni później zmarło. Przy obdukcji stwierdzono liczne siniaki i zadrapania paznokciami na całym ciele. Ponieważ wieść gminna obwiniała panią Z. o okrutne obchodzenie się z sierotą - wdrożono śledztwo, a w jego wyniku postawiono nie tyle chlebodawczynię, ile dostarczycielkę cierpień przed Sądem Kryminalnym w Lublinie. Najbardziej obciążyły panią Z. zeznania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta