Tylko boks i rodzina
"Dariusz Michalczewski w pracy nie zna umiaru"
Tylko boks i rodzina
Mówi się, że boks to pot, krew i łzy. Gdy w hamburskiej Alsterdorf Sporthalle walczyli Dariusz Michalczewski i Leeonzer Barber, nad ringiem unosił się zapach perfum i to takich, przy których perfumeria nie umieszcza ceny, bo nabywcy to nie interesuje. Za mną siedziała pani. Co kilka minut wylewała coś na dekolt atrakcyjny wówczas, gdy Michalczewski biegał w krótkich spodenkach po gdańskiej Zaspie, teraz już tylko pięknie pachnący. Miejsca w pierwszych rzędach, a właściwie przy stolikach, kosztowały 1000 marek. Za tę cenę był łosoś, szampan i boks, a dla nas zapachy i zadowolone z życia twarze. Bokserska publiczność w Hamburgu jest taka jak wszędzie na świecie. Michalczewski jest jej idolem i wszystko wskazuje, że pozostanie nim przez kilka lat, choć w tym sporcie trudno o przewidywania.
"Dora, kocham Cię"
"Dora kocham Cię, wszystko zawdzięczam Tobie" -- powiedział mistrz po w alce. Ci, którzy znają jego życie twierdzą, że nie ma w tym przesady. Po przyjeździe do Niemiec nikt się Michalczewskim nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta