A może Polska?
A może Polska?
Jan Palarczyk
z san francisco
Dziękuję Czytelnikom za liczne listy, w których wyrażali zaniepokojenie moim brakiem obecności na tym miejscu tydzień temu. Nie, to nie była ingerencja redakcji, wcale nie zostałem też "zawieszony" ani "skasowany". Przyczyna była bardzo prozaiczna - zabrakło nam w Kalifornii prądu. A bez tego podstawowego źródła energii nie działają komputery, nie można też surfować w sieci oraz sprawdzać poczty elektronicznej, raczej zapala się świece i lampy naftowe, a w kominkach płoną wtedy drewniane kloce, które dostarczają zziębniętym ludziom ciepło. Albowiem San Francisco stało się ofiarą "chwilowych przerw w dostarczaniu energii elektrycznej" oraz tzw. stanu pogotowia energetycznego nr 3, co oznacza, że elektrownia sektorom miasta odcinała prąd wieczorami i to na wiele godzin. I chociaż nikt w to do dziś nie może uwierzyć, w całej Kalifornii zabrakło prądu.
Jesteśmy świadkami bezprecedensowego kryzysu energetycznego w Kalifornii, który zagraża dobrobytowi Stanów Zjednoczonych. I wszyscy szukają teraz winnych, trwają śledztwa stanowe i federalne, już wiadomo, że politycy zapłacą za to głowami, a w stolicach trwa panika - od Sacramento aż po sam Waszyngton. Doszło już do tego, że gubernator Kalifornii szasta teraz miliardami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta