Bunt młodego Sandomierza
Bunt młodego Sandomierza
Marsz protestu przeciw przemocy przeszedł ulicami miasta 6 kwietnia. Szła młodzież, przedstawiciele starostwa, dyrektorzy szkół
FOT. BOGDAN MYŚLIWIEC
Po kolejnym pobiciu cierpliwość się wyczerpała. Sandomierscy licealiści wyszli na ulicę z transparentami. Krzyczeli, że dość przemocy, dość rasizmu, a bokiem, chodnikami szli skini. Nie byli agresywni. Tylko się przyglądali. Potem szukali uczestników marszu i bili. Najmocniej oberwał Szymon. Kilka dni spędził w szpitalu.
Marsz skupienia - tak go nazwali - przeszedł ulicami miasta 6 kwietnia. Szła młodzież, przedstawiciele starostwa, dyrektorzy szkół. Potem, podczas wiecu, wystąpił burmistrz. Było sześciu dzielnicowych, radiowozy, tajniacy w parku.
- Chyba nigdy tak często skini nie zaglądali do gazet jak po marszu. Szukali naszych zdjęć - mówi Konrad, uczeń katolickiego liceum, jeden z organizatorów protestu. - Podobno jestem na liście - dodaje, śmiejąc się, ale jakby z dumą, tym bardziej że słuchają go dziewczyny - Mówi się w mieście, że ci, co byli na zdjęciach w prasie, zostali wycenieni. Kto nas zbije, ten dostanie nagrodę. Za niego dają ponoć dwieście złotych.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta