Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Opowieść o prawdziwym pływaku

28 maja 2001 | Sport | TZ
źródło: Nieznane

Marek Petrusewicz

Osiągnął szczyt. Z dnia na dzień stał się bohaterem narodowym. Nigdy przedtem Polska nie miała pływaka tej klasy. Powszechną radość potęgował fakt, że zabrał rekord Rosjaninowi.

Opowieść o prawdziwym pływaku

FOT. (C) MIECZYSŁAW ŚWIDERSKI/"PRZEGLĄD SPORTOWY"

Tomasz Zbigniew Zapert

Lato 1939. Majątek Melechy na Nowogródczyźnie. Pięcioletni Marek pod nadzorem ojca i starszego brata Stanisława uczy się pływać w wijącej się jak wąż rzeczce Szczara. Szybko się jednak zniechęca. Bardziej od pływania interesują go żaby. Z zaciekawieniem śledzi, jak symetrycznie przebierają kończynami. Potem stara się je naśladować. Tak, wedle rodzinnej legendy, wyglądały początki sportowej kariery Marka Petrusewicza. Niemal całkowicie dziś zapomnianego pierwszego polskiego rekordzisty świata w pływaniu.

Piątka z Pafawagu

Wrzesień 1945 rok. Poniemiecka willa przy ulicy Jaworowej we Wrocławiu. Marek z rówieśnikami rekrutującymi się głównie z rodzin lwowskich repatriantów, bawi się w... wojnę. Jako uczeń szkoły powszechnej do nauki się nie przykłada. Na dodatek wagaruje. Z kolegami penetruje ruiny, poszukując militariów. Głuszy niewypałami ryby w Odrze. Matka nie potrafi sobie poradzić z krnąbrnym synem. Zdaje sobie sprawę, że w wychowaniu chłopca...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2326

Spis treści
Zamów abonament