Pielęgniarki jadą nad fiordy
Pielęgniarki jadą nad fiordy
Pielęgniarki uczą się języka norweskiego
FOT. (C) WOJTEK JAKUBOWSKI/KFP
KATARZYNA WYPUSTEK
Doktor Marię Wojtasińską, która odebrała dziesiątki porodów, znają w szpitalu w Stavanger wszyscy. Podobnie doktora Witolda Jacewicza, anestezjologa z intensywnej terapii, który lata na śmigłowcu ratowniczym. - Żeby tu pracować, musiałem skończyć kurs językowy. To w Norwegii pierwszy krok do powodzenia - tłumaczy. Norwegia cierpi na brak służby medycznej. W całym kraju potrzeba 3600 pielęgniarek i 600 lekarzy. Już dziś pracują tu polscy lekarze. Niedługo wspomogą ich polskie siostry. Pierwsza grupa właśnie rozpoczęła specjalny kurs języka norweskiego.
- Największe braki są na północy. Nie każdy chce tam pracować. Trzeba wyjechać 300, 400 kilometrów w las, skąd do najbliższego sklepu monopolowego jest 200 kilometrów - żartuje dr Tomasz Pochylski. Do Norwegii przyjechał 15 lat temu. By pracować w szpitalu, musiał nostryfikować dyplom i zdać egzamin z języka norweskiego. W Polsce był ginekologiem. Tu zaczął od psychiatrii. Dziś ma własny gabinet, 1300 pacjentów i jest jednym z 300 lekarzy rodzinnych w Oslo. Z dumą podkreśla, że w całej grupie jest trzech Polaków.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta