Czas czynów
Czas czynów
Jak dotychczas George W. Bush radzi sobie doskonale
(C) REUTERS
KRZYSZTOF DAREWICZ Z WASZYNGTONU
Gdy 11 września runęło nowojorskie World Trade Center, a waszyngtoński Pentagon stanął w płomieniach, Amerykanie wiedzieli, czego chcą od swojego prezydenta: zdecydowanego przywództwa.
Ale czy mogli tego oczekiwać od George'a W. Busha? Człowieka, który wygrał wybory przewagą ledwie kilkuset głosów i zjawił się w Białym Domu z hasłem ograniczenia roli rządu federalnego? Który nie grzeszy ani elokwencją, ani wiedzą o świecie, ani politycznym doświadczeniem? Który zapowiadał wycofanie się Ameryki z roli strażaka, gaszącego konflikty za granicą?
Ale Bush, przynajmniej na razie, nie zawodzi oczekiwań Amerykanów. Ba, wręcz je przekracza. Bush, który usiłował odgrywać rolę ideologicznego następcy Ronalda Reagana, dziś jawi się jako spadkobierca Franklina D. Roosevelta. Jego notowania popularności dorównują teraz tym, którymi cieszył się Roosevelt tuż po japońskim ataku na Pearl Harbor i przewyższają notowania wszystkich innych prezydentów XX wieku. Historia postawiła Busha wobec bezprecedensowego wyzwania, które jest dlań zarazem wyjątkową szansą....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta