(Nowej) matury żal...
(Nowej) matury żal...
Mamy już za sobą pierwszy egzamin maturalny sprawdzany przez zewnętrzne komisje i dający przepustkę na większość wyższych uczelni. Przeszedł właściwie bez echa, może poza nierozwijanymi szerzej opiniami w rodzaju "banalnie prosty". To może niepokoić, zważywszy że w 2005 r. nowa matura ma być egzaminem powszechnie obowiązującym.
Na razie jest on często traktowany jak kosztowna ekstrawagancja, balast po poprzedniej ekipie politycznej, bez którego możemy się spokojnie obejść. Wiadomo, nikt nie kocha egzaminów traktowanych serio. Nic zatem dziwnego, że ani uczniowie, ani nauczyciele nie wybrali masowo nowej matury. To, że pani minister dała młodzieży możliwość wyboru formy egzaminu można dodatkowo uznać za niebezpieczny precedens. Przed następnymi wyborami trzeba będzie bowiem licytować wyżej i zaproponować uczniom na przykład wybór między zdawaniem matury (oczywiście starej) a uznaniem świadectwa ukończenia szkoły średniej za całkowicie wystarczający corpus delicti dojrzałości.
Maturalny populizm
Sporo się robi w kierunku deprecjonowania rangi zewnętrznego egzaminu. Tygodnik "Polityka" nie zostawił na nim suchej nitki, sięgając bez skrępowania po argumenty z gruntu populistyczne....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta