Do Polski za chlebem
Do Polski za chlebem
Rzeszów, ulica Dołowa. Gastarbeiterzy ze Wschodu czekają na pracę
(c) KRZYSZTOF ŁOKAJ
Obcokrajowców pracujących w Polsce nielegalnie może być nawet milion. Dla nich zegar już tyka - "raj na czarno" skończy się za rok, kiedy Polska wprowadzi wizy dla wschodnich sąsiadów.
Niektórzy z nich na czarno pracują już w naszym kraju od dziesięciu lat. Mówią, że Polska, to nie Ameryka, nie dorobili się kokosów, ale ich rodziny na Ukrainie czy w Rosji mają dzięki temu zapewnione dostatnie życie.
Słuchając urzędników, można uznać, że problem nielegalnej pracy nie istnieje. - W ostatnich miesiącach mieliśmy tylko jeden przypadek Ukraińca, który pracował bez wymaganych dokumentów - poinformowano nas w opolskim Oddziale Kontroli Legalności Pracy i Zatrudnienia, który podlega wojewodzie.
Wystarczy jednak przejść kilometr od siedziby urzędu. Tam, na tzw. ruskim placu, na pracę czeka kilkudziesięciu obcokrajowców.
Jurij ma 43 lata, był oficerem armii. Teraz, w niepodległej Ukrainie nie ma dla niego pracy. - Mogę robić wszystko, a jak czegoś nie potrafię, znajdę fachowca - zapewnia. Za godzinę chce pięć złotych. Podobne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta