Potrzebne i pałki, i piłki
Potrzebne i pałki, i piłki
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Wygląda na to, że dla wyborców Lecha Kaczyńskiego nie ma żadnego znaczenia to, co się wydarzyło na warszawskiej Pradze, bo poparcie dla niego nie zmalało.
LECH KACZYŃSKI: Sądzę, że to zdarzenie nie powinno mieć dla moich wyborców najmniejszego znaczenia. Podszedł do mnie facet, który wcześniej nie zadawał żadnych pytań i zaczął mi ubliżać. Moja reakcja była dosyć normalna.
Czy gdyby ta sytuacja się ponownie wydarzyła, powtórzyłby pan te słowa ("spieprzaj dziadu"), czy też nerwy puszczają tylko czasami?
LECH KACZYŃSKI: To nie jest sprawa nerwów. Państwo przyjmujecie pewien standard, zgodnie z którym polityka można obrażać. Sądzę, że jest to fałszywy standard, bo gdyby go zaakceptować, to ludzie mający poczucie godności osobistej nie chcieliby być politykami. Polityk i tak musi dużo wytrzymać. Sam w przeszłości byłem przedmiotem licznych ataków, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, a wynikały z powodów politycznych. I w przyszłości również takich ataków się spodziewam.
Niektórzy uważają jednak, że było to lekceważenie wyborcy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta