Nowe nie rodzi się z dnia na dzień
Nowe nie rodzi się z dnia na dzień
- Aleksandr Wiediernikow - sylwetka
FOT. PIOTR KOWALCZYK
- Długo zastanawiał się pan, czy przyjąć propozycję dyrektorskiego stanowiska w Teatrze Bolszoj?
Aleksander Wiediernikow: - Nie, ale była to trudna decyzja. Wiedziałem, że jeśli się zgodzę, czeka mnie ciężka praca, a zamierzone efekty niełatwo będzie osiągnąć. Z początku chciałem odmówić, bo zdawałem sobie też sprawę z tego, że przyjęcie propozycji oznacza wielkie zmiany w moim życiu. O tym, że ostatecznie powiedziałem: "tak", zadecydowały dwa czynniki. Po pierwsze - moje wcześniejsze dobre kontakty z obecnym dyrektorem naczelnym dawały szansę na zgodną współpracę. A ponadto mój ojciec, który w tym teatrze spędził kilkadziesiąt lat, zaśpiewał tu wiele interesujących ról, powiedział mi, że nie mogę odmówić. Bo jest to wielkie zadanie i jeśli zrezygnuję, do końca życia będę żałował, iż nie skorzystałem szansy zrobienia w Teatrze Bolszoj tego, o czym marzę.
- A dziś po półtora roku, jakie problemy przysparzają panu najwięcej zmartwień: artystyczne, organizacyjne, finansowe?
- Dwie ostatnie grupy spraw, o które pan pyta, nie są w mojej gestii, organizacja i finanse to zmartwienia dyrektora
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta