Budżetowy kontredans
Budżetowy kontredans
MICHAŁ BONI
Każdego lata toczy się, w zmiennym rytmie i z różnymi skutkami, debata nad przyszłorocznym budżetem. Niekiedy - jak wiosną tego roku - udaje się ją poprzedzić szerszą dyskusją na temat wydatków publicznych. Szkoda tylko, że zamiary Kołodki przekreślił on sam nierzetelnością konstrukcji budżetowej - wpisując nierealne dochody, a zarazem nie wpisując niektórych wydatków obowiązkowych. Rzadko bywa, że debata budżetowa powiązana jest z wymianą poglądów co do priorytetów - państwa, rozwoju społeczno-gospodarczego itp.
U podłoża jałowości tych dyskusji leży jednak kilka powodów. Po pierwsze - jak w każdej demokracji, budżetowe spory są wyrazem przetargu politycznego. Istotne jednak, czy ów przetarg ma swoje reguły, czy kryje się za nim walka interesów między różnymi grupami społecznymi, czy filozofiami rozwoju gospodarczego, czy tylko roszczeniowo-populistyczna gra prowincjonalnych aktorów na trzeciorzędnej scenie, niesłychanie czułych w kwestiach własnych ambicji. I czy jest tu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)