Co cztery godziny ustawa
- KOMENTARZ: Zaczęły się schody
Polscy urzędnicy są zalewani e-mailami słanymi z Brukseli z propozycjami zmian w prawie. W ciągu kilku dni trzeba dać odpowiedź po angielsku lub francusku, by nasze stanowisko w ogóle było wzięte pod uwagę. Często ministerstwa nie nadążają. Resortowy fachowiec od unijnego prawa zarabia u nas nieco ponad 1000 złotych.
Piątek, siódma wieczorem. Warszawskie ministerstwa dawno opustoszały. Nagle sygnał faksu. Z Brukseli przychodzi zapowiedź spotkania ambasadorów "25" w najbliższy wtorek. Będzie omawianych siedem istotnych ustaw. W grę wchodzą kluczowe polskie interesy. Trzeba je określić w ciągu dwóch, trzech dni. Po angielsku. Nikt z polskiej strony nie odpowiada.
Od maja w takim właśnie trybie powstaje 2/3 przepisów, które wkrótce zaczną obowiązywać w Polsce. Z chwilą podpisania traktatu akcesyjnego w Atenach 6 miesięcy temu, polska administracja została rzucona w szalony wir całkowicie odmiennego systemu tworzenia prawa.
W tym roku do początku listopada przyjęto w Brukseli 1905 unijnych ustaw, tzw. dyrektyw. Średnio każdego dnia, wliczając w to niedziele i święta, powstaje ich sześć. Wiele decyduje o losach całych sektorów gospodarki. Tak było niedawno z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta