Łyżka dziegciu con amore
Łyżka dziegciu con amore
RYS. PAWEŁ GAŁKA
BEATA MIK
Czy jest lekarstwo na legislacjofobię? Jest: rozumieć, co się czyta, i oddzielać ziarno od plew.
Z odbiorem prawa dzieje się coś niedobrego. Czyta się je, jak się chce, i wymaga się od niego, Bóg wie czego. A potem następuje miażdżąca krytyka wszelakich tekstów aktów prawnych, począwszy od tych in statu nascendi, skończywszy na już obowiązujących. Najwspanialszy jest zaś, rzecz jasna, krytyk, choćby sam nie miał nic do zaoferowania prócz wlanej tu czy tam łyżki dziegciu. Ośmieszyć, wyszydzić i nogi za pas.
Owszem, całej tej batalii w niemałym stopniu winne jest samo prawo, nie mówiąc o jego twórcach. Obywatele nie lubią płacić danin? No to uchwali się jakiś specpodsłuch bądź specpodgląd, aż może wreszcie polubią. Trzeba wdrożyć unijną dyrektywę? No to niech ją panna Jadzia w mig przetłumaczy i doda na początku "ustawa z dnia...", a oponentów się postraszy, że skończą w trzecim świecie.
Tyle że żadna liczba potknięć prawotwórcy lub jego kooperantów nie upoważnia do odsądzania jednych czy drugich od czci i wiary na każdym kroku, bez dania racji, dla sztuki. O co w tym wszystkim chodzi? Przecież nawet nie o pieniądze, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta