Dolina ludzi bez palców
Dolina ludzi bez palców
Baptyści założyli osadę trędowatych w 1877 roku, aby chronić ich przed okrucieństwem ze strony zdrowych
(c) WŁADYSŁAW BOROWIEC
WŁADYSŁAW BOROWIEC, PIOTR WRÓBEL
Tichilesti - tej wsi nie ma na żadnej mapie. Leży koło Tulczy, rumuńskiego miasta w Delcie Dunaju. Kilometrami ciągną się tam wodne rozlewiska i mokradła. Przed podróżą pytamy epidemiologa, co robić, żeby nie zarazić się trądem. - Nie mieszkać razem z chorymi. Nie jeść z tych samych naczyń. Choroba może się ujawnić dopiero po 30 latach - radzi.
Do Tichilesti prowadzi wąska droga. Przed osadą brama z tabliczką informacyjną, że leprozorium jest finansowane przez rumuński resort zdrowia. Dokoła przepiękne góry pokryte gęstą roślinnością. W dolinie murowane baraki albo małe domki na zboczach. Czasem można zauważyć pielęgniarki z gumowymi rękawiczkami na dłoniach. Pracują w prowizorycznym laboratorium. Inne chodzą bez rękawiczek.
Całe życie w jednym miejscu
Pierwszy zaprasza nas do siebie Tatulea, trędowaty nazywany przez wszystkich sołtysem. - To nieprawda, że trędowaci nie mogą mieć zdrowych dzieci - mówi, pokazując rodzinne zdjęcie, zrobione...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta