Komisja ostateczna
Komisja ostateczna
Komisje śledcze wprowadziły do polskiej polityki wiele ożywienia. To niewątpliwie szansa na rozwikłanie trudnych spraw, których rozmiar i znaczenie mogą wykraczać poza standardowe procedury wymiaru sprawiedliwości. Z tego punktu widzenia komisje śledcze mogą być instytucją potrzebną i użyteczną. Mogą dobrze służyć demokracji, wykazując, co w działaniu polityków, urzędników oraz instytucji publicznych kłóci się ze standardami demokratycznego państwa prawa.
Czy komisje w sprawie Rywina i w sprawie Orlenu spełniły te nadzieje? Ta pierwsza w sporej mierze tak. Choć trudno zapomnieć żenujące polityczne targowisko, nazwane formalnie głosowaniem nad raportami, to trzeba docenić, że komisja wykazała nieprawidłowości, do jakich doszło w pracach nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji.
Już wtedy w dyskusjach publicznych pojawiała się krytyka samej ustawy o komisji śledczej. Wskazywano, że jej treść nie odpowiada problemom, jakie przychodzi rozwiązywać w pracy komisji. To dlatego ciało kierowane przez posła Tomasza Nałęcza odkrywało nieznany teren i starało się wypracować podstawowe procedury. Jak prowadzić sprawę, gdy równolegle rozpatrywana jest przez prokuraturę? Jakiej pomocy komisja może oczekiwać od innych instytucji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta