Sądowa sztuka odsiewania prawdy
JACEK KONDRACKI: W zamierzchłych czasach obowiązywała tzw. legalna teoria dowodów, która mówiła, że jeden dowód jest lepszy od innego. Obecna procedura nie wartościuje dowodów: każdy jest równie dobry i podlega swobodnej ocenie sądu. Jednak z istoty rzeczy bardziej się wierzy dowodowi rzeczowemu, np. nagraniu na taśmie, niż świadkowi. Z tej prostej przyczyny, że - pomijając konkretne powody świadka, by nie mówić prawdy - jest kwestia subiektywnych ograniczeń dotyczących postrzegania zdarzeń. Jedna osoba będzie mówiła, że było to w odległości 100 metrów, druga, że 120, a trzecia, że 150. To zupełnie zrozumiałe. Myślę, że są dowody, których nie można podważyć, a zeznania świadka można.
Pojawiają się, nawet w poważnej prasie, głosy tak skrajne: "Nikt tak się nie mija z prawdą jak naoczny świadek".Trzeba rozróżnić mówienie nieprawdy: wiem, że prawda wygląda inaczej, a mówię inaczej, czyli po prostu kłamstwo, i nieuświadomione mówienie nieprawdy: jestem przekonany, że to było o 18.00, ale była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta