Lustracyjne Pogotowie Ratunkowe
jednej strony mamy współpracowników SB, których odkryli Bogdan Borusewicz i rybak z Wybrzeża po otrzymaniu, zgodnie z prawem, swoich teczek, a z drugiej strony tłumy przerażonych i zarazem wściekłych ludzi, cisnące się do biur IPN w całej Polsce, żeby dostać papierek zaświadczający o ich niewinności. To są owoce dwu sposobów podejścia do problemu współpracowników byłej SB.
Pierwszy, wynikający z ustawy, zasługujący na miano cywilizowanego, niezależnie od tego, co się sądzi o lustracji, i od tego, jakie ustawa ma słabe punkty. I drugi, moralnie niezwykle naganny, będący następstwem wyniesienia z IPN i umieszczenia w Internecie nazwisk z przyporządkowanymi im teczkami bezpieki o różnym, lecz indywidualnie niezidentyfikowanym, statusie. Na tle tego pierwszego, który wydobywa na wierzch rzeczywistych agentów, widać jeszcze bardziej jaskrawo naganność tego drugiego, nawet jeżeli nie pochwala się - jak ja nie pochwalam - sądu w obliczu "całej Polski", który zrobił Borusewicz nad "swoim" agentem.
To, co się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta