Z ukosa
Kiedy zbliżam się do polsko-niemieckiej granicy, powietrze nie gęstnieje, a do tej pory zawsze gęstniało. Podaję żołnierzowi dowód osobisty, ten ledwie na niego spogląda i oddaje mi z uśmiechem, wtedy już wiem, granice nam zupełnie stopniały! Nagle przypominam sobie, jak kiedyś zaproszono mnie do dyskusji w TVN 24, gdzie dziki Bronek Wildstein miał ostrzegać przez wejściem do Unii, a ja bronić wejścia nawet bez "Nicei". Dlaczego się zgodziłem wystąpić w programie na żywo, skoro byłem sam ledwie żywy, trzeba było zdychać w łóżku, a nie na ekranie. Miałem chyba poczucie obowiązku, a może chciałem sam sobie udowodnić, że jednak jeszcze żyję mimo wszystko. (Sporo głupstw w życiu robi się właśnie z takiego powodu.) To nie ja wtedy mówiłem, ktoś we mnie za mnie gadał, pewnie mój automatyczny pilot, więc nawet nie było tak źle. Nawaliłem dopiero w finale. Bronek oświadczył, że on nie chce wchodzić do Unii na kolanach... Na jakich kolanach? - jęknąłem, i program się skończył. Do dzisiaj mnie męczy, że wtedy nie powiedziałem; "a leź sobie na kolanach, ja zamierzam wjechać do Unii swoim samochodem, siedząc wygodnie w fotelu". I to staje się właśnie teraz. Nie widzę procesji wchodzących do Unii na kolanach. A szkoda.
Wkrótce już nikt nie będzie pamiętać, kto jakie głupstwa gadał w sprawie wejścia Polski do Unii. A szkoda. Zapominanie jest dobrodziejstwem ludzkiego umysłu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta