Na kogo byś nie głosował
Sądząc po nastrojach, zaczyna przeważać chęć nie tyle wybrania swego faworyta do parlamentu czy na urząd prezydenta, ile raczej niechęć do określonego jednego czy wielu kandydatów. Dlaczego zatem nie zmienić ordynacji wyborczych na negatywne? Wyborca zakreślałby tych, których nie chce widzieć w fotelu prezydenckim czy poselskim. Ma to dwie podstawowe zalety: daje wyborcy komfort psychiczny, że zakreśla tych, których chce ze sceny politycznej skreślić, i umożliwia większą elastyczność procesu wyborczego. Może nie byłoby złym pomysłem, by negatywne wybory przetestować w sondażu i porównać wyniki z sondażem tradycyjnym: "Na kogo byś głosował?" versus "Na kogo byś nie głosował?".
Jacek Arkuszewski, Ennetbaden, Szwajcaria