Moskiewskie obchody
Mówi się o "upokorzeniu Polski". Sądzę, że chodzi raczej o upokorzenie dwóch wysłanników z Warszawy reprezentujących, niestety, Polskę. Ani jeden, ani drugi nie umiał doprowadzić do wzrostu międzynarodowego znaczenia Polski, mając ku temu wszelkie środki. Należało i teraz pomyśleć, komu służą obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie. Gdyby odbywały się w Berlinie, byłby od razu jeden przegrany, schylający głowę Schröder, a Chirac, maszerując w cieniu kolegi, też miałby się nie za dobrze. W Moskwie natomiast obaj panowie grali pierwsze skrzypce... Jedynym polskim akcentem było zatem udekorowanie Jaruzelskiego, z czego nikt poza samym zainteresowanym nie jest dumny.
Miejmy nadzieję, że wybory jesienne dadzą wreszcie Polsce prezydenta wykształconego, wytrawnego polityka, zdolnego do zgrabnego poruszania się w meandrach światowej polityki.
Wojciech Skrodzki, Boulogne-Billancourt, Francja