Obrachunek z historią
Mój ojciec, nauczyciel, został przeniesiony z Kołomyi do Polski centralnej, w Kieleckie. Taka obowiązywała polityka narodowościowa, żeby w Galicji na żadnych stanowiskach - w urzędach, w szkolnictwie czy na kolei - nie obsadzać Ukraińców. Nie było mi dane dorastać w rodzinnym mieście. Miałem trzy lata, kiedy osiedliśmy w Boszczynku koło Pińczowa. Wychowywałem się z wiejskimi chłopakami na pastwisku i w ziemiańskim dworku. Dziedziczka Izabela Ślaska była fanatyczną czytelniczką, zamawiała wszelkie nowości literackie. Zgromadziła dużą bibliotekę. Pozwalała mi tam przesiadywać, mnóstwo czytałem. To był mój pierwszy uniwersytet. Tam zetknąłem się, między innymi, z twórczością Gombrowicza.
Do gimnazjum wstąpiłem w Pińczowie. Za reformacji to był prężny ośrodek ariański. Działała znana drukarnia, miała powstać akademia, przyjeżdżali kalwini ze Szwajcarii. Jezuici to udaremnili, ale tradycja pozostała. Miałem już wtedy pociąg do historii i to mnie zafascynowało.
Traf chciał, że w gimnazjum - mieściło się w renesansowym pałacu Wielopolskich - siedziałem w tej samej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta