Dwadzieścia pięć
150 tysięcy górników podpisało jakiś protest czy manifest. Nawet wiedziałem, o co chodzi, ale nie o to chodzi. Następnie górnicy przyjechali do Warszawy w sile 50 autobusów i poszli do Sejmu. Delegacja górników weszła do środka, żeby przedstawić sprawę, a cała reszta górniczej wycieczki czekała na rezultat rozmowy. Ale długo nie czekała, szczególnie że po wódce zapitej piwem czas szybciej leci. A gdy czas tak leci, a człowiek czeka, to najgorsza jest bezczynność. Spróbujmy nazwać rzeczy po imieniu - zaczęła się chamska, bandycka burda. Szkoda nawet czasu na opisywanie tego wszystkiego. Pamiętam jak przed ćwierćwiekiem ZOMO, nim wyruszyło na akcję bicia i pałowania robotników, było pojone wódą. Tych milicjantów z ZOMO wszyscyśmy mieli w głębokiej pogardzie i ogólnie przylgnęła do nich nazwa gestapo. Pytanie, jak nazwać dziś górników, którzy powtarzają scenariusz zomowców?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta