Prywatyzacja i prywata
Czy można sobie wyobrazić, że Shell czy British Petroleum przykręcają nam kurki? Że dostawy ropy uzależnione są od szemranych pośredników i wewnętrznych rozgrywek w Rosji oraz jej postimperialnej polityki? Gdyby jednak parę lat temu ktoś zaproponował, żeby rafinerie, naftoport i CPN rozsprzedać wielkim światowym firmom, z których żadna nie jest zależna od Kremla, podniósłby się wrzask o zagrożeniu bezpieczeństwa energetycznego Polski. No to mamy to bezpieczeństwo! Dotknęły nas dwa przykręcenia kurków.
Za pierwszych rządów lewicy (1993 - 1997) wymyślono komercjalizację przedsiębiorstw państwowych, by nie sprzedawać za psi grosz firm w kiepskiej kondycji. Wpierw naprawić, unowocześnić, zrekonstruować, skonsolidować. Można powiedzieć, że szkoda tracić czas, pieniądze, energię na ten proces i - za mniejszą cenę - przerzucić od razu to wszystko na nowego właściciela. Kwestia kalkulacji.
Powstały jednoosobowe spółki skarbu państwa. Zamiast dawnych dyrektorów czy raczej nad nimi pojawiła się czapa zarządów, prezesów, rad nadzorczych. Jak w prywatnym biznesie, ale członkowie za swe działania nie odpowiadają własnym kapitałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta