Bili i bić będą
Wydarzenia dwóch tygodni, które wstrząsnęły polską polityką wschodnią, nie są serią oderwanych od siebie incydentów, ale świadomie zrealizowaną grą operacyjną skierowaną przeciwko Polsce. Pobicie młodych Rosjan w Warszawie było pretekstem do propagandowej "agresji" na Polskę.
Początkowo rosyjski konsul Władimir Jefriemow tłumaczył rosyjskim mediom, że pobicie było "czystym chuligaństwem i Rosjanie padli jego ofiarą przypadkowo". I na tym sprawa by się zakończyła, gdyby do akcji nie wkroczył osobiście prezydent Putin. Pierwszego sierpnia rano oświadczył, że pobicie Rosjan jest "nieprzyjaznym aktem, którego nie można określić inaczej, jak przestępstwo". Kilka godzin później do siedziby rosyjskiego MSZ został wezwany ambasador Stefan Meller, gdzie usłyszał żądanie "oficjalnych przeprosin". Odmówił, stwierdzając, że Rosjanie próbują wiązać bandycki wybryk z polityką. Intuicja go nie zawiodła.
Profesjonalizm i symetriaTu nie było dobrego cara i złych urzędników. To prezydent Putin dał przyzwolenie na siłowe ekscesy wymierzone w Polaków. I obojętne jest,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta