Tysiące ciał na ulicach
Nowy Orlean czuć z daleka. Gdy nadjeżdża się do miasta z głębi lądu, od północy, już kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża powietrze przepełnia ostry smród zgnilizny. Na przedmieściach fetor przenika wszystko. Wdziera się nawet przez podwójne drzwi - z napisem "Nikogo nie przyjmujemy, wszystkie pokoje zajęte" - do holu motelu Microtel, 30 kilometrów od miasta. Jerelyn Sallean siedzi na kanapie i z rezygnacją wpatruje się w telewizor. Jedyny kanał, jaki da się tu oglądać, wypełniony jest informacjami z zatopionego miasta.
- Mam 64 lata, spędziłam w Nowym Orleanie całe swoje życie, ale dziś nie wiem, czy chcę tam wracać - mówi pani Sallean. Wraz z córką Janelle i kilkudziesięcioma innymi uciekinierami z miasta koczuje w tym motelu od paru dni. Janelle, pielęgniarka z nowoorleańskiego szpitala, zastanawia się, czy właściwie ma jeszcze pracę. - Chyba jestem bezrobotna, bo miasto wróci do życia dopiero za parę miesięcy - martwi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
