POPiS u piekarza
Zabawnie brzmią komentarze o tym, co stanie się z polską gospodarką po wyborach. Trudno bowiem snuć przypuszczenia na podstawie słów i czynów polityków z okresu kampanii wyborczej. Kierują się oni w jej trakcie kalkulacją polityczną, a nie ekonomiczną. Aby pozyskać głosy wyborców, trzeba ich w jakiś sposób oczarować. Podział na Polskę liberalną (PO) i socjalną (PiS) może, choć oczywiście nie musi, okazać się dużym uproszczeniem.
Skoro Donald Tusk mógł uwodzić wyborców z plakatów wyraźnie podretuszowanymi niebieskimi oczami, podobnie jak Aleksander Kwaśniewski w 1995 roku, dlaczego bracia Kaczyńscy nie mieli planem budowy trzech milionów mieszkań (w sumie też podobnie jak Aleksander Kwaśniewski w 1995 roku). Skoro PO nie ujawniła programu wyborczego na wezwanie Lecha Kaczyńskiego, bo rzekomo jest za bardzo radykalny i jego ujawnienie mogłoby odebrać Platformie więcej głosów, niż nieujawnianie, może PiS ujawniło program budowy socjalizmu z tego samego powodu - z chęci przypodobania się tym wyborcom, których reakcji na swój radykalny program bała się Platforma. Jakoś mi się nie chce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta