Jerofiejew kontra Jerofiejew
Jerofiejewa poznałem w windzie. Patrzył prosto przed siebie. Ja patrzyłem pod własne nogi. Milcząc, jechaliśmy do góry. Jasne było dla nas obu, że on jest lepszy ode mnie pod każdym względem. Wyższy, przystojniejszy, bardziej otwarty, bardziej szlachetny, bardziej doświadczony, śmielszy, bardziej stylowy, silniejszy duchem. Nieskończenie bardziej utalentowany. Był moim idolem, bożyszczem, fotografią wyciętą z francuskiego pisma, kultowym autorem ukochanej książki. Jechaliśmy windą w bloku, w wielkiej płycie, stojącej na sztorc. Patrząc prosto przed siebie, rzekł:
- Dobrze by było, żebyś zmienił nazwisko, co?
Mimowolnie spojrzałem mu prosto w twarz. Lepiej było tego nie robić. Stał w palcie, w zsuniętej na bok czapce przydającej mu z lekka dziarskiego wyglądu, pięknie kontrastujący ze szczelnie pozapinaną białą koszulą i wczesną siwizną. Twarz wyrażała lekkie obrzydzenie i lekką bezwzględność, w pełni wystarczającą dla drobnej ofiary.
- Za późno, Wienia, za późno - powiedziałem z pełną rozpaczy godnością maleńkiej małpki (śmiałego uczestnika ruchu demokratycznego, organizatora almanachu "Metropol", już autora "Rosyjskiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta