Państwo tanie czy sprawne
W tym tygodniu Sejm uchwali prawdopodobnie budżet na 2006 rok. Praca nad nim rozpoczynała się od lansowanej przez obecny rząd idei taniego państwa, skończy się zaś wydatkami wyższymi niż w roku poprzednim, większymi także od pierwotnie planowanych.
Jeśli nawet Sejm odrzuci większość z ponad 200 poselskich poprawek, a Senat nic nie doda, to i tak planowane na ten rok wydatki państwa opiewają na kwotę 225 mld zł. Jest to oczywiście za mało w stosunku do potrzeb. Ponieważ deficytu nie można bezkarnie powiększać, rządzący, chcąc dać w jednej dziedzinie, muszą szukać oszczędności w innych. Dyżurnym pomysłem na takie redukcje jest administracja państwowa.
Liczby padają różne. Premier Kazimierz Marcinkiewicz mówił o 5 mld zł oszczędności rocznie, Jan Rokita, lider PO, przebił go o pół miliarda, ale przedwyborczy program PiS zapowiadał nawet 5,8 mld zł.
GDZIE WYDAJEMY ZA DUŻOGdy politycy mówią o tanim państwie, nie precyzują, co mają na myśli. Czy chodzi o to, że generalnie wydaje ono za dużo z podatków zbieranych od obywateli, czy tylko za dużo kosztuje sam aparat państwowy? Gdy poseł Zbigniew Chlebowski (PO) mówi o 40 mld zł wydawanych z budżetu państwa na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta