Gra świateł
W Monachium można się przekonać, że polski teatr egzystuje na obrzeżu Europy
Gra świateł
Przedstawienia przygotowują wspólnie Kanadyjczyk wraz ze scenografem urodzonym w Zimbabwe, Anglik z Grekiem, a wszystko dzieje się w teatrze w Monachium. Zestaw realizatorów pracujących nad programem tegorocznego festiwalu w tym mieście, to nie tylko kolejny dowód, iż opera jest rzeczywiście sztuką międzynarodową. Polak po obejrzeniu paru spektakli dochodzi do smutnego wniosku, że, niestety, nasi twórcy i dyrektorzy oper są w swym myśleniu bardzo anachroniczni.
I nie chodzi, na przykład, o to, że w Monachium inscenizację utworu Richarda Straussa powierzono Japończykom, choć nie do pomyślenia jest, by w naszym kraju dzieło narodowego twórcy (Moniuszki lub Szymanowskiego) można było wydać na pastwę pomysłów cudzoziemca. Ważniejszy znacznie jest fakt, że polski teatr operowy odstaje w swej estetyce od tego, co dziś ogląda się na zachód od Odry. Świat odchodzi, czego my nie dostrzegamy, od wielkich widowisk z bogatymi kostiumami i wystawnymi dekoracjami. My uważamy to za szczyt artystycznego wyrafinowania i dowód obowiązkowej wierności realiom historycznym ustalonym przez kompozytora i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta