Adam Małysz - wielki mistrz
Anders Jacobsen pokłonił się mistrzowi już w sobotę. Gdy wszedł na drugi stopień podium, zgiął się do pasa i pogratulował Polakowi. Zrobił tego dnia wszystko, co mógł, ale Małysz był jeszcze lepszy: choć po pierwszej serii zajmował dopiero piąte miejsce, w drugiej znów wyprzedził wszystkich.
W niedzielę ruszył z belki jako ostatni - czyli, cytując spikera z Planicy, jako zadni skakalec - by pilnować przewagi 66 punktów nad Jacobsenem. Gdyby Norweg wygrał, Małysz nie mógł zająć miejsca niższego niż siódme. Było dokładnie odwrotnie, to Polak zwyciężył skokiem na 220 m, a niedawny lider PŚ był ósmy - skoczył o 12 m mniej.
Śnieg zasypał toryDrugą serię odwołano, bo śnieg zasypał tory i nawet człowiek z wielkim odkurzaczem przesuwający się w dół rozbiegu nic nie poradził. Małysz skończył sezon z przewagą 134 punktów nad wiceliderem, wyrównał rekord Mattiego Nykaenena, który też zdobył cztery Kryształowe Kule, a spiker mógł ryknąć do mikrofonu po raz ostatni: "Tutaj lata nasz mistrz świata! Niech żyje przyjaźń polsko-słoweńska!".
Gdyby w Planicy trzeba było skakać w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta