Równo chronić, nie zaś równo odpłacać
Równo chronić, nie zaś równo odpłacać
Krzysztof Wiczkowski
Nie zamierzam nikomu wmawiać, iż zwolennicy kary śmierci są zaślepionymi troglodytami. Szanuję i staram się zrozumieć ich racje. Mnie bowiem również nieobce jest pragnienie rewanżu czy zemsty. Nie mam się też za wyjątkowo wielkodusznego. Jednak jestem przeciwny karaniu śmiercią. Nie czuję w sobie prawa decydowania o odebraniu komuś życia. Niezależnie od odczuwanego czasem przerażenia jakąś zbrodnią. Ktoś musi pierwszy przestać zabijać. To moja racja. Jeśli ktoś uważa inaczej -- to jego racja. I być może pośrodku też jest jakaś.
Zwolennicy kary śmierci uważają, że zabójca, świadomie (i często z okrutną premedytacją) odbierając komuś życie, sam pozbawia się prawa do miana człowieka. Nie może już więc być dla niego miejsca pośród ludzi. Nie ma też sposobu, by mu to miejsce przywrócić, gdyż żadna pokuta nie zadośćuczyni zbrodni zabójstwa.
Jednak czy można uznać karę śmierci za sprawiedliwość absolutną? Przecież eliminując mordercę zniżamy się niejako do jego poziomu, powielamy zabójstwo. To prawda, że nikt mordercy nie dał prawa do zabijania, ale też nikomu innemu nie przyznano takiego prawa. Można najwyżej przyjąć wygodną logikę zemsty: dokonujący zbrodni przyznaje innym prawo, by zabili i jego.
Najwyższy wymiar kary orzekany jest za zbrodnię...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta