Jeszcze jedno morderstwo
Z "Rozległego pola"
Jeszcze jedno morderstwo
Günter Grass
Tak to było. Tak pisano we wszystkich gazetach. Urząd Powierniczy był pod ostrzałem. Nazywano go molochem lub monstrum. Pisano, że prywatyzuje bezwzględnie, że jest urzędem kolonialnym, że nie podlega żadnej kontroli parlamentarnej i wszędzie, zwłaszcza w swych przedstawicielstwach lokalnych pozwala dostrzec charakter pisma starych i nowych pajęczyn. Ponieważ tu i ówdzie spiknęły się ze sobą zachodnie rekiny handlu nieruchomościami i wschodni farbowańcy, więc szyderczo mówiono o "ogólnoniemieckich machlojkach". W sprawie z Halle, od razu nasunęło się powiedzenie "szwabska mafia". Nawet w ostrożnych komentarzach sepleniły zdania pytające: czy to już wszelka konkurencja ma być zdławiona? Czyżby to hasło "bogaćcie się! " miało być najnowszym krzykiem mody liberalizmu? Kiedy to szef Urzędu Powierniczego rozważy od dawna oczywistą dymisję?
On jednak trwał na stanowisku i kazał mówić: teraz idziemy na całość. Szybko i bez fałszywych względów trzeba zlikwidować zaległe obciążenia. Takie jest to nasze niewdzięczne zadanie: likwidować.
I ten właśnie czasownik miał się stać słowem roku. Szkaradne słowo, niczym stworzone po to, by gładko schodzić z ust raz cierpliwemu, kiedy indziej zaś wymagającemu władcy kolonialnemu. Słowo omijające...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta