Wyspa strachu
Włączenie Zamboanga do muzułmańskiego regionu autonomicznego na Filipinach możerozniecić nową falę wojny domowej
Wyspa strachu
Wojciech Sadurski z Zamboanga
"Ludzie się boją. Nikt nie chce wydawać pieniędzy, inwestować, bo wszyscy wiedzą, że groźba stale istnieje. W rezultacie mam coraz mniej klientów" -- wzdycha ciężko 37-letni Dionisio Villavito, krawiec w wiosce Taytay na przedmieściu Ipil.
Villavito ma dwie ręczne maszyny do szycia: przy jednej sam pracuje, przy drugiej jego żona. W biedniutkim zakładzie krawieckim pod nazwą "D' Mars Tailoring" kroi akurat jakąś brezentową bluzę i z obawą mówi mi o stale wiszącym nad Ipil -- i nad całym tym regionem -- niebezpieczeństwem nowych walk, porwań i podpaleń.
Ipil jest 50-tysięcznym miastem rybackim około 120 kilometrów od Zamboanga -- stolicy prowincji Zamboanga del Sur, na najbardziej południowej wyspie Filipin Mindanao. Do Ipil nie dochodzi żadna porządna szosa, nie ma tu lotniska ani większego portu, nie ma linii kolejowej. Od Zamboanga dzielą Ipil wzgórza, gęste lasy palmowe, bagna i pola ryżowe. Najlepszy jeszcze dostęp jest od strony morza -- ale morze to głównie zagrożenia. Tu, na wysepkach wzdłuż linii brzegowej między Zamboanga a Ipil, mają swoje bazy partyzanci muzułmańscy, podporządkowani wodzowi Misuariemu, i ci, którzy mu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta