Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Powstanie sierpniowe, którego nie było

05 września 2015 | Plus Minus | Wojciech Stanisławski
Ostatnie dni lipca 1915 roku, karawana koników w hołoblach wywozi rosyjskie archiwa. Warszawa – we łzach
źródło: Muzeum Niepodległości/EAST NEWS
Ostatnie dni lipca 1915 roku, karawana koników w hołoblach wywozi rosyjskie archiwa. Warszawa – we łzach

Powstańczy zryw, gdy okupant słabnie? Strącanie znienawidzonych godeł i portretów, rozbrajanie posterunków, obalanie pomników? Owszem, takie rzeczy się zdarzają – ale nie w Warszawie, żegnającej równo 100 lat temu Rosjan z nostalgią i żalem.

Warszawa: niby trzecie pod względem wielkości miasto Imperium, ale ci absolwenci szkół oficerskich, którzy lepiej przykładali się do zajęć z historii, woleliby już chyba służbę na Kaukazie lub w orenburskim stepie. Chwili spokoju! Kabardyńskie konie tylko strzygą uszami: jak nie tłum szewców, cholewkarzy i ulicznic, pustoszący ambasadę (1794), to doborowe pułki, rozbrajające swoich wczorajszych towarzyszy broni (1830). Jak nie cios sztyletem (1862), to strzał z browninga (1905), jak nie armaty wytaczane z bocznych bram na środek Miodowej – to bomby ciskane na Krakowskim.

Porwania, ulotki, koncerty i kiry: jedni wynoszą kasę Królestwa Polskiego z środka ratusza, inni Żydów nawet potrafią przekabacić, by ci w akcie solidarności z pohańbionymi kościołami zamknęli synagogi!

A nawet, jak już przejedzie im się po karkach jazdą czerkieską, wyrżnie pół Pragi, spustoszy Zamek, puści z dymem biblioteki i każe w szkole odmawiać „Ojcze nasz" po rosyjsku, to i tak patrzą spode łba. U namiestnika na balach nie bywają nawet ci z najlepszych rodów, ukłonów na ulicy nie oddają. Do mieszkania nie wpuszczają: rozmawiają w przedpokoju i jedynie po francusku.

Most Aleksandrowski uparcie nazywają Kierbedzia. Warszawianki w grubej czerni, oczy łyskają chłodnym błękitem. Po polsku wolno niby czytać tylko Ewangelię w kościołach i grać co lżejsze sztuki, ale i tak co raz...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10236

Wydanie: 10236

Zamów abonament