Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Trzeba wejść do tej rzeki

20 czerwca 2009 | Rzecz o książkach
autor zdjęcia: Danuta Matloch
źródło: Fotorzepa

Z Timem Weinerem rozmawia Krzysztof Masłoń

Rz: CIA ma wspaniałą reputację i, jak pan pisze w swojej książce, okropny dorobek. Z czego wzięło się to rozwarcie między faktami a mitami?

Większość tego, co ludzie – z kolejnymi prezydentami Stanów Zjednoczonych włącznie – wiedzą na temat CIA, pochodzi z książek, telewizji i filmów sensacyjnych. Mamy przed oczyma obraz agenta, przystojnego faceta w czarnym płaszczu, który wsiada do samolotu, leci do dalekiego kraju, w trakcie lunchu obala tamtejszy rząd, po czym wraca do hotelu, pije zimne martini, następnie intensywnie kocha się przez całą noc, a na rano zamawia taksówkę na lotnisko i wraca do domu. To jest mit.

CIA to rządowa biurokracja średniej wielkości, w większości składająca się z cywilów, za to z etosem wojskowym. Z budżetem w wysokości mniej więcej 5 miliardów dolarów, a to jest mniej niż 1 procent budżetu Pentagonu. W CIA pracuje około 24 tys. ludzi, z których zdecydowana większość codziennie wpatruje się przy biurku w ekran komputera. Na dobrą sprawę wygląda to jak firma ubezpieczeniowa.

To szlachetne, że do agencji zgłaszają się szpiedzy ochotnicy, ale bez werbowania jakikolwiek wywiad nie ma racji bytu. Dlaczego CIA miała takie opory z przyjęciem tego do wiadomości? Czy to była część jakiejś doktryny?

Rzeczywiście, prawie wszyscy skuteczni agenci zagraniczni CIA sami się zwerbowali – byli ochotnikami, jak pułkownik...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8349

Spis treści
Zamów abonament