Wojna na ulicach Bangkoku
Szturm wojska na obóz antyrządowych demonstrantów skończył się regularną bitwą. Zginęło 25 osób
Nad centrum stolicy unosiły się w weekend kłęby dymu. Słychać było strzały i eksplozje. Wojsko postanowiło spacyfikować obóz demonstrantów, tzw. czerwonych koszul, którzy schowani za dwumetrowymi zasiekami z drutu kolczastego i opon od sześciu tygodni okupowali jedną z najbardziej prestiżowych dzielnic handlowych stolicy. Demonstranci odpowiedzieli koktajlami Mołotowa, kamieniami, rakietami domowej roboty, granatami, a także strzałami z broni palnej. Zaczęła się regularna wojna.
– Żołnierze mają prawo otworzyć ogień do demonstrantów, jeśli ci zbliżą się na odległość mniejszą niż 120 stóp (36 metrów – red.) – ostrzegał rzecznik armii. Jak twierdzą świadkowie, wojsko strzelało jednak nie tylko w obronie własnej. Kula snajpera miała trafić w głowę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta