Partyjne spoty wiecznie żywe
Politycy nadal będą nas do siebie przekonywać przez klipy i billboardy. Jak im się to udawało w przeszłości?
Trybunał Konstytucyjny uznał, że zakaz stosowania spotów i billboardów w kampanii wyborczej byłby sprzeczny z ustawą zasadniczą.
Filmiki zachęcające do głosowania na partie i kandydatów są obecne w naszej polityce od 20 lat. Czasem bawią, czasem przerażają, czasem irytują.
– Od momentu transformacji ustrojowej, gdy zaczęliśmy funkcjonować w demokracji, stały się narzędziem mającym zdobywać zwłaszcza tych nieprzekonanych – mówi dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
Ciepły budyń lat 90.
Spoty z początku lat 90. nie miały jednak wiele wspólnego z tym, co oglądamy dzisiaj.
– W porównaniu z dzisiejszymi to był ciepły budyń, kaszka z mleczkiem – ocenia Michał Tober, rzecznik rządu Leszka Millera. – Było wtedy zupełnie inne tempo polityki, inna rzeczywistość techniczna.
Politycy, kręcąc swoje reklamówki, stawali wówczas zazwyczaj na jakimś patriotycznym tle – najlepiej z biało-czerwoną flagą – i przekonywali, że będą pracować dla dobra ojczyzny.
Bardziej dynamiczne akcenty pojawiły się w kampanii 1995 r., kiedy to Aleksander Kwaśniewski występował na scenie wśród młodych dziewcząt śpiewających „Ole, Olek". W 2000 r. walczący z Kwaśniewskim o prezydenturę Marian Krzaklewski przygotował spot pokazujący chwiejącego się rywala podczas uroczystości na cmentarzu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta