Supermocarstwo bez pary
Czy Ameryka jest zdolna do roli przywódcy świata
Supermocarstwo bez pary
Czy Ameryka powraca do roli wielkiego obrońcy międzynarodowej stabilizacji? Dla większości obserwatorów poczynań Billa Clintona wydawało się, iż jest inaczej. Stany Zjednoczone, którym schlebia tytuł "jedynego mocarstwa światowego", przeważnie starały się trzymać z dala od międzynarodowych konfliktów. "Przede wszystkim gospodarka, durniu! " -- brzmiało motto zespołu prowadzącego kampanię wyborczą Clintona w 1992 roku. Kiedy jednak on sam wprowadził się do Białego Domu, lubił wykorzystywać politykę zagraniczną do ochrony amerykańskich interesów. W minionym roku postawa Waszyngtonu uległa jednak zasadniczej zmianie. Jak mocarz wyrwany ze snu Ameryka nagle otrząsnęła się z dotychczasowej obojętności i znów zaczęła angażować się w sprawy świata.
Powrót na scenę
W Europie, gdzie powściągliwość Waszyngtonu blokowała plan pokojowy w Bośni, wynegocjowany przez Europejczyków, USA dorównały kroku i użyczyły swej potęgi, autorytetu, a nawet własnych żołnierzy dla zagwarantowania realizacji układów z Dayton. Interwencja dyplomatyczna USA rozładowała zatarg turecko-grecki o dwie małe wyspy na Morzu Egejskim, zapobiegając groźnemu konfliktowi. Ameryka głosowała za europejską kandydaturą na sekretarza generalnego NATO,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta